I Cillian uznal, ze nie musi nic mowic.
-Nie musisz jechac - ojciec Eristy oparl sie ciezko na lasce, z trudem lapiac oddech.
Duma nie pozwalala mu prosic, zeby corka zwolnila czy zatrzymala sie, lecz Erista i tak przystanela.
-Usiadzmy, tato.
Zebrala faldy sukni i zrobila ojcu miejsce obok siebie na kamiennej laweczce. Stad, z koncowki sciezki widzieli nieskoszona lake ponizej, gdzie Eslan z nauczycielem cwiczyl sie w szermierce. Byl od niej wyzszy o pol glowy, w odziedziczonej po ojcu twarzy mial jej oczy. Zaskoczyl ja, kiedy go pierwszy raz ujrzala, gdyz zapomniala juz, jak wygladal jej pierwszy ukochany. Chociaz o tym nie wiedzial, Eslan laczyl w sobie najlepsze cechy ich obojga.
-Nie musisz - powtorzyl ojciec.
-Alez musze - odparla Erista spokojnym glosem. Obserwowala, jak jej syn uczy sie byc mezczyzna. - Jak mozesz tam patrzec, widziec to samo, co ja widze, i nie rozumiec?
Post został pochwalony 0 razy
|